Krzywe okno krzywo mruga
połamaną okiennicą.
Z rynny spływa brudna struga
by potoczyć się ulicą.
Coś huknęło BACH i TRACH
Wielkim okiem łypnął strach.


Pusty fotel na biegunach
i dziurawy na nim koc
wiatrem pchany sam się buja
na werandzie w ciemną noc.
Tak się właśnie sprawy mają,
gdy spowija wszystko mrok.
Strach się wkrada i obawy,
trudno zrobić choćby krok.
Za to kiedy wzejdzie słońce
i rozgoni czarne chmury,
że w tym kocu, koniec końców,
widać nie ma żadnej dziury.
Na fotelu, co był pusty
gnieżdżą się puszyste kotki,
a w donicach na werandzie
kwitną fiołki i stokrotki.
Dużym oknem się uśmiecha
Dom, a razem z nim ulica,
kręte schodki całkiem ładne
i urocza okolica.
