Pewnej wiedźmie, która za górami żyła
nie w smak było to
i właśnie z tej przyczyny
z samej góry na krainę tę zrzuciła
coś w rodzaju gigantycznej pajęczyny,
której struny nasycone
sennym płynem z cud-butelki
w senny układ połączone
senne nici i pętelki…


Kiedy góry oraz lądy z morzem spały
wraz z miastami i ich wszystkich mieszkańcami
czarownica tę krainę na niebiesko
zaznaczyła
i odcięła równo z kreską
plotąc w głowie niepojętą wręcz aferę.
Otóż chaciała tak bez żadnych ceregieli
w swym zapisać gigantycznym komputerze
w postać plików wszystkich, którzy tam istnieli.
Nie żal było podłej wiedźmie
ani skrzatów,
ani duszków leśnych,
zwierząt oraz ludzi,
więc by znikły bezpowrotnie z mapy światów,
gdyby ktoś się w samą porę nie obudził
i zakrzyknął:
-Rety, co się tutaj dzieje?!

Na te krzyki się ocknęli z sennych marzeń
wraz z wróżkami siwobrodzi czarodzieje,
i ponurych się odwrócił bieg wydarzeń.


Gdy krasnali sztab komputer wypiął z sieci
rozsypały się komputerowe pliki
w cztery światy, jak niesforne koraliki
i stopniały w mig pajęczynowe sieci.
Wiedźma widząc, że nie wiele tu już wskóra
stała bardziej niż zazwyczaj się ponura
a że nic jej nie zostało do roboty
toteż prosto w Czarną Dziurę dała nura.
