
20 stycznia 2023 r.
Dawno dawno temu, kiedy jeszcze zwięrzęta mówiły, a ludzie rozumieli ich mowę, na odległej wyspie mieszkał Dobry Duch i palił fajkę. Dym unosił się i spowijał wyspę gęstą, nieprzeniknioną mgłą.
Pewnego razu Dobry Duch wysłał do ludzi swojego posłańca Królika, z taką oto wiadomością:
- Każdy komu uda się odnaleźć wyspę, będzie mógł poprosić Ducha o co tylko zechce, a ten spełni jego życzenie.


Tak się stało, że wiadomość dotarła do czterech spośród ludzi, z których każdy wiedział dokładnie czego chce. Pierwszy był bardzo niski i marzył o tym, żeby by wyższym. Drugi chciał być bogaty, a trzeci żyć wiecznie. Czwarty zaś, który żył bardzo skromnie, pragnął zostać dobrym myśliwym, żeby jego rodzinie nigdy niczego nie brakowało.
Wszyscy czterej zabrali swoje kajaki na morze i zaczęli wiosłować w nieznanym kierunku, żywiąc nadzieję, że właśnie tam odnajdą wyspę Dobrego Ducha.
Trudne to było zadanie i niebezpieczne. Wysokie fale unosiły kajaki wysoko w górę i zrzucały z impetem w dół. Zdawało się, że je wkrótce zatopią. Na szczęście ten który chciał być wysoki, znał pewną bardzo spokojną piosenkę. Kiedy ją zaśpiewał, fale złagodniały i wzburzone morze ucichło.

Naraz zerwał się silny wiatr i dmąc ze wszystkich sił zaczął spychać kajaki spowrotem ku brzegowi. Na szczęście ten który chciał być bogaty, miał przy sobie kilka rzeczy. Wybrał spośród nich dużą garść najlepszego tytoniu i zaoferował ją wiatrowi, a wtedy ten ucichł.

Wówczas przypłynął olbrzymi wieloryb. Zaczął krążyć wokół nich, a morze burzyło się i pieniło od uderzeń jego potężnych płetw. Niewiele brakowało, a zmiażdżyłby podróżnych.
Na szczęście ten który chciał żyć wiecznie, miał przy sobie talizman z wielorybiego zęba. Wrzucił go w morską pianę, a wtedy... ogromny wieloryb odpłynął.
Gdy morze ucichło, kajaki spowiła gęsta, nieprzenikniona mgła. Przykryła podróżnych, kajaki i morze tak, że nie wiadomo już było dokąd płynąć.
Na szczęście ten który chciał zostać myśliwym miał przy sobie fajkę. Kiedy ją zapalił, dymek uniósł się wysoko do góry i roztopił mgłę, a wtedy... ich oczom ukazał się wyspa.

Kiedy znaleźli się przed obliczem Dobrego Ducha, ten odezwał się do nich słowami:
- Zapewne przybyliście tu, aby skierować do mnie swoje prośby i życzenia.
Przybysze zgodnie pokiwali głowami.
Wtedy Dobry Duch zwrócił się do pierwszego z nich:
- O co więc chciałeś mnie prosić?
- Jestem niski, a w dodatku słaby - odparł człowiek - dziewczyny się ze mnie śmieją. Napewno żadna z nich nie zechce się ze mną w przyszłości ożenić. Chciałbym być wyższy, wysoki, a najlepiej przewyższyć wzrostem wszystkich ludzi.
Duch wysłuchał go po czym wręczył niedużą skórzaną sakiewkę.
- W jej wnętrzu - powiedział - znajduje się to czego potrzebujesz, aby stać się wysokim. Weź ją, ale pamiętaj, nie wolno ci jej otworzyć dopóki nie wrócisz do domu.
- Uczynię jak powiedziałeś - odpowiedział człowiek.
Następnie Dobry Duch zwrócił się do drugiego przybysza:
- A ty o co chciałeś mnie prosić?
- Chciałbym wiele posiadać. Dla bogatego wszystko jest możliwe, nawet poślubienie córki samego wodza. Chcę być bogaty.
Dobry Duch wręczył i jemu niedużą skórzaną sakiewkę mówiąc:
- W jej wnętrzu mieszczą się bogactwa o jakich marzysz. Weź ją, ale pamiętaj żeby jej nie otwierać przed powrotem do domu.
- Zrobię jak każesz - odparł człowiek.
Przyszła kolej na trzeciego przybysza:
- Jakie jest twoje życzenie? - zapytał Duch
- Boję się śmierci - brzmiała odpowiedź - i na samą myśl o niej dostaję gęsiej skórki. Chciałbym żyć wiecznie.
Dobry Duch wręczył sakiewkę z tymi słowami:
- W jej wnętrzu znajduje się lekarstwo, które uczyni się nieśmiertelnym. Weź ją, ale nie otwieraj dopóki nie znajdziesz się w domu.
- Stanie się jak mówisz - obiecał człowiek.
Wreszcie Dobry Duch zwrócił się do czwartego przybysza:
- A ty, czego sobie życzysz?
- Jestem biedakiem - odpowiedział człowiek - chciałbym zostać dobrym myśliwym, żeby mojej rodzinie nigdy niczego nie brakło.
- Twoje życzenie się spełni - odpowiedział Dobry Duch wręczając mu sakiewkę.
- W jej wnętrzu znajduje się wszystko co jest potrzebne aby zostać doskonałym myśliwym. Pamiętaj i ty żeby jej nie otwierać przed powrotem do domu.
Podróżni podziękowali Duchowi za podarunki, zabrali swoje kajaki i udali się w drogę powrotną.
Kiedy wiosłowali ku brzegowi, ten który chciał być bogaty nieoczekiwanie zmienił kurs żeby oddalić się od pozostałych. Dlaczego? Trawiła go ciekawość co też się znajduje w jego sakiewce? Jak to możliwe, żeby taka mała torebka mieściła w sobie wielkie bogactwa? W końcu nie wytrzymał i ją otworzył. Natychmiast z jej wnętrza wysypało się całe mnóstwo wspaniałości: skórzane hafowane okrycia, wytworne futra, borsucze skóry, piękne mokasyny, worki pełne kukurydzy, tytoń, suszone mięso, cenne muszle, jednym słowem wszystko o czym człowiek mógł tylko zamarzyć. W mgnieniu oka w kajaku nagromadziło się tyle rzeczy, że ten zaczął się niebezpiecznie zanurzać. Ogarnięty paniką mężczyzna próbował szybko zasznurować torbę, żeby zatrzymać tę lawinę. Na próżno. Kajak nabrał wody i poszedł na dno, a razem z nim mężczyzna i wszystkie jego bogactwa.

Tymczasem do brzegu dopłynął ten który chciał być wysoki.
Nie mógł się doczekać aż będzie mógł na wszystkich patrzeć z góry. Paliła go niecierpliwość i z coraz większym trudem powstrzymywał się przed otwarciem sakiewki.
Wreszcie zniecierpliwiony rozsznurował ją, a wówczas... przeobraził się w sosnę. Nie byle jaką, bo najwyższą w całej okolicy.
Jako drugi do brzegu dotarł ten który chciał żyć wiecznie. Ruszył raźno w kierunku domu, lecz kiedy był w połowie drogi, ciekawość i nad nim wzięła górę i zaczął się sam przed sobą tłumaczyć:
- Wprawdzie miałem nie otwierać sakiewki dopóki nie dotrę do domu, ale skoro mam żyć wiecznie, co takiego może mi się stać? I otworzył ją, a wówczas... przeobraził się w skałę. A skała stoi tam po dziś dzień i należy się spodziewać, że będzie tam stać wiecznie.

